Naprawdę Brat uważa, że rotryjski system prawny jest dobry - osiem bulli i cztery ustawy? Ja mam zupełnie odmienne zdanie na ten temat. Sam Jego Świątobliwość mówił o potrzebie ustawy o Signorii i ustawy o Kurii Rotryjskiej. Guzików regulować nie trzeba. Możnaby, natomiast, uregulować status Kolegium Kardynalskiego, rotryjskiego obywatelstwa, księstw administracyjnych, świąt, Sygnatury. To chyba nie są "bezsensowne akty".
Nie w ilości, lecz jakości klucz do sukcesu. To są bezsensowne ustawy. Po co wiązać sobie ręce druczkiem prawnym i ustalać jakie święto powinno się obchodzić, a jakie nie. Nie może regulować tego tradycja? Patriarcha w CIC zastrzegł sobie prawo do dyspensowania, czyli może również w dowolny dzień, który uzna za godny świętowania udzielić nam dyspensy od pracy. Sygnatura i Kuria mogą zawsze działać na mocy prawa zwyczajowego.
Nie wszystko musi być skrzętnie spisane i podporządkowane procedurom. Ja rozumiem, że wszyscy urodziliśmy się w kraju, w którym niedługo nawet i potrzeby fizjologiczne załatwiało się będzie za pośrednictwem podania, z życiorysem w 5 jeżykach. Ale Ci co się tak inspirują systemami prawniczymi III nieszczęsnej RP, niech zobaczą w jakim jest ona stanie przez taką wielgachną biurokrację.
Zapotrzebowanie na nowe ustawy cały czas jest. Nie ma jednak motywacji do pracy. "Byłem w Signorii i w niej będę; to czego nie zrobiłem dzisiaj mogę zrobić za miesiąc; nic mi nie grozi". A tutaj, ten kto nie pracuje, nie zyskuje poparcia społeczeństwa (przynajmniej w teorii) i jego wpływ maleje. Jesteś aktywnym członkiem - masz więcej do powiedzenia.
Brak motywacji nie bierze się z braku rywalizacji o mandaty, tylko z tego, że u Nas życie publiczne skupia się nie wokół polityki, lecz klimatu kościelnego.
Jeśli jedna osoba tylko chce pracować legislacyjnie, to pozwólmy jej pracować. Nie obarczajmy jej stadem nicnierobiących, chamujących wszystko "leniuchów". Poza tym, scenariusz, w którym tylko jedna osoba zgłasza się do pracy legislacyjnej jest mało prawdopodobny.
Jak już wspomniałem: system w którym jedna osoba ma większość nie jest demokratyczny, tylko totalitarny. Zakładam, że w naszej sytuacji wysoce prawdopodobnym jest, że Signoria składałaby się z dwu lub jednego członka, gdyż zwyczajnie nie jest to instytucja ciesząca się popularnością. Rotryjczykom jest dobrze z ich hierarchią i monarchią absolutną skupioną w ręku Patriarchy.
Nie wiem skąd u Brata ten fetysz demokracji pośredniej. Czy uważa Nas Brat za debili (jednostka chorobowa, więc nie kręcić nosem że brzydkie słowo

), którzy nie potrafią sami za siebie decydować, sami się reprezentować i za siebie odpowiadać. System pośredni jest w tak małej społeczności zwyczajnie niepraktyczny. Poza tym, niesprawiedliwym by było, w społeczności 7 osób dawanie mandatu tylko 5 osobom i odsuwaniu tamtych dwu osób na plan dalszy oraz pozbawianie ich prawa głosu. To jest zwyczajnie niemoralne.
Skoro Brat tak cierpi z powodu marazmu w Signorii, to niech zaproponuje ustawę, jedną, drugą, trzecią, a gwarantuję, że nie pozostaną one bez odzewu. Jeśli nie może Brat sam, to niech zaprezentuje ją przez swojego syna, czy któregokolwiek z obywateli. A jeśli to Brata nie interesuje, to niech najlepiej zostawi Rotryjczyków samych ze swoimi problemami. Zapewniam, że damy sobie świetnie radę z naszym patologicznym i ułomnym systemem demokracji bezpośredniej

To nieco trąci hipokryzją, zarzucać społeczeństwu że nic nie robi, samemu nie kiwając nawet palcem, by Signorię rozruszać, poprzez zaproponowanie ustaw, które są ponoć tak potrzebne.

A na koniec dodam:
Wcale nie prawdą jest, że Signoria nic nie robi. Ostatnio przecież pojawił się projekt ustawy o podziale administracyjnym Kościoła, lecz Signoria sama uznała, ze nie chce decydować w takich kwestiach i woli, żeby to Patriarcha wydał stosowną Bullę. Tak więc Naród jakoby sam oddaje swoje "demokratyczne swobody" w ręce Patriarchy, pokładając ufność w Jego mądrości i natchnieniu Ducha Świętego
