Ha! Bracie Drogi Mój!
cytuję:
Kościół dziś oczekuje, że ludzie podporządkują się bez gadania.
Ależ On zawsze tego oczekiwał! I między innymi że się tego twardo trzymał,
po dziś dzień istnieje.

A co do rozwiewania wątpliwości, to tu masz Bracie stuprocentową
rację. Wydaje się iż coraz mniej księży potrafi to skutecznie czynić.
A szkoda. U takich protestantów na przykład, pastor po skończonej
mszy często wchodzi między wiernych i rozmawia z nimi, objaśnia
co bardziej niezrozumiałe kwestie, odpowiada na pytania.
A u nas? No cóż. Nieczęsty to widok niestety.
Z drugiej jednak strony. Czy tak aby na pewno wszystko musimy mieć
objaśnione, wyjaśnione i rozłożone na czynniki pierwsze? A jak czegoś
nie będziemy w stanie pojąć, to co wtedy? Powiemy że to bzdura?
Jeśli w książce traktującej o problemach fizycznych natkniemy się
na równanie E=mc2 to też zaczniemy je zgłębiać

, czy też przyjmiemy
je za pewnik i będziemy czytać dalej? (a twierdzenie to ponoć tak
naprawdę rozumie jeno kilkoro ludzi na świecie

)
Także wydaje mi się, że czasami warto posłuchać słów kogoś od
nas mądrzejszego i po prostu w nie UWIERZYĆ. Uwierzyć w Jego
mądrość i w mądrość jego słów. Tak po prostu...