Ja także boleję wielce nad odejściem Brata Adriano. No ale cóż uczynić, takie życie, niestety.
Każdy teraz ma przecie coraz więcej w świecie realnym obowiązków, każdego w pewnym stopniu to
dotyka... Tak już jest niestety, takie czasy wariackie, że ta nasza cywilizacja coraz szybciej do przodu
pędzi, a za nią też i ludzie, aby nie wypaść z obiegu, nadążać muszą... Żywię jeno nadzieję, iż Brata
Adriano kłopoty z realem są jeno przejściowe, i kiedy On się z nimi upora, wróci do nas i do Państwa
naszego. Bo nie sądzę iż wtedy długo by w tej rekluzji wytrzymał
Zatem żegnaj Bracie, i niech Ci Bóg w życiu błogosławi.
Będzie nam Ciebie brakowało...