Panie Aleksandrze, nie wypada po prostu pisać na niektóre tematy.
Niby dlaczego? Skoro w tzw. realu, który nie istnieje, jesteśmy skrępowani pewnymi normami kulturowymi, przy czym jedni są nimi skrępowani bardziej niż inni, to naprawdę potrzebujemy to robić także w tym świecie? Nie wiem jak ty, ale ja w sytuacjach życia realnego mam aż nadmierny kontakt z konwenansami, którymi jestem skrępowany i cenię sobie to, że w tym świecie ludzie są mniej poważni i bardziej otwarci
Pan się w ogóle nie chamuje
Oczywiście, że się hamuję. No chyba, że chodzi o chamowanie, jako stawanie się chamem[1], to wtedy faktycznie nie. Ale jeśli potrzebuje pan próbkę tego, co ja bym nazwał brakiem pohamowania to zapraszam do odwiedzin na forum Ciprofloksji. Marco u nas był i mu się podobało.
a kultura tego wymaga.
Kultura jest tylko konwenansem. Ty chcesz, by była ona bardziej krępująca niż gorset z XIX-wiecznej powieści Emily Bronte, ja zaś wolałbym, by była nieco bardziej współczesnym krojem ubioru

Oczywiście nasze poglądy będą się ścierały, mam nadzieję, że z korzyścią dla dyskusji, ale próba zakneblowania komuś ust pod płaszczykiem własnego pojęcia szeroko pojętej kultury trąci monarchofaszyzmem na dziesięć kopaczy.
Publicznie przeklina Pan
No i?
obraża nowych przybyszów
Bez przesady. To, że niektórzy mają nieco inne poczucie humoru, nie oznacza, że są obrażani przez tych, którzy cenią sobie tę odrobinkę absurdu w życiu codziennym
pisze Pan o różnych rzeczach, które budzą we mnie wyżej wymienione obrzydzenie.
A mnie bawią. I co teraz? W imię twojego dobrego samopoczucia mam sobie kaganiec nałożyć?