Dobrze, ale może do rzeczy.
Życie jest święte, owszem, jak najbardziej. Ale często jego przebieg jest tak zaskakujący,
tak przewrotny i dziwny, iż nierzadko wymyka się ono wszelkim racjonalnym
przewidywaniom, prognozom, a wręcz logice nawet.
Czy człowiek pracujący sobie spokojnie w swoim biurze w WTC w Nowym Jorku wiedział,
że za chwilę będzie miał do wyboru - albo popełnić samobójstwo skacząc z okna, albo
usmażyć się pomału w płomieniach? Czy można go potępiać za to, że jednak skoczył?
Wszak to był pewien rodzaj eutanazji - dobrze zatem zrobił, czy też źle?
Czy snajper ma prawo zastrzelić niewinne dziecko, któremu jakiś terrorysta potajemnie
do plecaka włożył bombę, wiadomo na sto procent, że ona tam jest, że za pięć
sekund wybuchnie, a dziecko właśnie wchodzi do zatłoczonej szkoły?
Czy władze mają prawo zestrzelić samolot z kilkuset osobami na pokładzie, kiedy ten
porwany przez szaleńca, kieruje się prosto na zapełniony do ostatka
kilkudziesięciotysięczny stadion? Czy ten czyn będzie moralnie usprawiedliwiony?
Hmm... Ciężko jest odpowiedzieć na te pytania. Ciężej jeszcze mierzyć się z takimi
dramatyzmami w realu. Ale jeśli bym już miał wybierać... wybrałbym mniejsze zło.
A co do Holandii, i panujących tam niektórych zwyczajów... Nie wiem czy sens jest
nawet nad tym dyskutować. Jak to mawiał Kisiel - polemika z głupotą nobilituje ją
bez potrzeby. To tu pasuje znakomicie.
Co zaś do tego cytatu, i odpowiedzi Aleksandra na niego:
Naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości
Cóż. Bóg dał człowiekowi wolną wolę. Między innymi też po to, aby jak sobie zażyczy -
krytykować i potępiać nawet Papieża. Inna sprawa, że kocioł i panowie z rogami już
pewnie na kogoś takiego w wiadomym miejscu czekają

Ale jak to mówi mądre
przysłowie - jak sobie pościelesz - tak się wyśpisz.
