Zwolennicy "faraonicznych papieży" pewnie teraz "hejtują", ale ja powiem: podoba mi się taka postawa papieża. Dlaczego niby papież, kardynał, czy zwykły regionalny biskup ma być faraonem na postumencie, który jest nad ludem. Dlaczego biskupi chronią się otoczką doskonałości i majestatu od prostoty i skromności. Dlaczego biskupi nie chodzą "po kolędzie" i nie piją herbaty u biednych prostych ludzi; dlaczego nie zjedzą obiadu u zwykłych ludzi lub nie zaproszą ich na obiad do siebie; dlaczego nie rozmawiają ze zwykłymi ludźmi poza mszą tak, jak papież Franciszek?
Ja nie krytykuję, lecz dumam. Proszę nie myśleć, że jestem człowiekiem dalekim od tzw. "ludzi Kościoła" - wręcz przeciwnie - znam wielu, wielu księży, kilku biskupów i wiem co mówię.
Nie mam nic przeciwko pięknym ceremoniom i bogatym rytuałom, lecz przeciwny jestem odejściu Kościoła od pierwotnej jego misji (choćby to odejście nastąpiło nawet półtora milenium temu). "Chcę Kościoła ubogiego i dla ubogich". Te słowa należy rozumieć właściwie. Ubogim można pozostać będąc bogatym.