Moja ocena krucjat sprowadza się do jednego słowa, które w pełni oddaje mentalność ludzi u władzy w tamtym okresie: barbarzyństwo. Cywilizacja muzułmańska tamtego okresu przewyższała europejską o stulecia. Medycyna, geometria i astronomia to nieliczne przykłady dziedzin, w których Arabowie prześcigali Europę. Warto również uściślić, iż wbrew temu co podaje się w szkołach, decyzja o rozpoczęciu krucjat była czysto polityczna i nie miała związku z "obroną" "uciskanych" chrześcijan. Żadnego bowiem "ucisku" nie było. Jedyną niedogodnością dla chrześcijan żyjących w krajach muzułmańskich tamtego okresu, był niewielki podatek "od niewierzących". Z dwojga złego wolałbym płacić podatki, niż zostać zabitym przez bandę "dzielnych rycerzy", którzy rzekomo bronią mnie przed uciskiem.
Pomijam fakt, że zanim krucjata doszła do celu (o ile dochodziła), rabowała, plądrowała, gwałciła, niszczyła, paliła, wszystko, co znajdowało się po drodze. Nie dziw, że cesarz nie wpuszczał tej hałastry do Konstantynopola.