Umiłowani Bracia,
Chciałbym odpowiedzieć Braciom w dwóch wątkach: po pierwsze modlitwy, po drugie państwowości narodów.
Po pierwsze przeraziła mnie, tak jak Brata Ciarana, pierwsza wypowiedź Eminencji Kamerlinga. Moditwa nie jest zapłatą czy nagrodą za dobre nastawienie do nas. Modlitwa jest prośbą do Boga, aby ukazał on właściwą drogę tym, którzy z niej zboczyli oraz błogosławił tym, którzy nią podążają, aby z niej nie zeszli. Każdy z nas modli się za przyjaciół i życzy im dobrze. Ale w sercu chrześcijaństwa znajduje się głębsze przesłanie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują (Mt 5, 44). Chrześcijanin różni się (lub przynajmniej powinien) od żyda, muzułmanina czy ateisty tym, że przezwycięża swoje niechęci czy wręcz nienawiści do innych i potrafi powiedzieć "Panie, pomóż mojemu nieprzyjacielowi wejść na dobrą drogę i pokochać Ciebie". Jeśli nie potrafimy tego uczynić, czy naprawdę powinniśmy nazywać siebie chrześcijanami?...
Druga kwestia to państwowość narodów. Po trochu dostrzegam to o czym mówią Bracia. Niektóre granicy czy byty państwościowe rzeczywiście są sztuczne i narzucane na siłę. Tutaj myślę głównie o państwach afrykańskich, arabskich czy południowoamerykańskich (chociaż te już bardziej się utrwaliły). Wielu Afrykanów czy Arabów nie poczuwa się do swojej państwowości narzuconej przez obecne granice. Afrykanie widzą siebie bardziej jako członków własnego mniejszego plemienia. Arabowie zaś na odwrót - jako członków jednego wielkiego narodu (choć podziały plemienne również występują). Granice między państwami tych regionów zostały narzucone przez Zachód, aby ułatwić sobie kontakt i handel z tymi regionami. Już nie trzeba rozmawiać z dziesiątkami czy setkami plemion, tylko można wszystko załatwić przez jednego gościa. Zachodowi to bardzo ułatwia sprawę. Afryka i Arabia na tym tracą poprzez wymuszone konflikty o granice i władzę. Czemu wspomniałem jeszcze o Ameryce Południowej? Faktem jest, że teoretycznie również i ona to jeden wielki twór niepotrzebnie sfragmentaryzowany. Przecież mieszkańcy wszystkich tych krajów to mieszanina tubylców (Indian), afrykańskich niewolników i oczywiście hiszpańskich i portugalskich kolonizatorów. Z wyjątkiem Brazylii, wszystkie kraje od Meksyku aż po Chile i Argentynę mówiąpo hiszpańsku i czerpią z tej samej kultury. Ameryka jednak różni się od Afryki czy Arabii tym, że długa już historia (oczywiście nieporównywalna do Europy czy Azji) wyodrębniła poszczególne wspólnoty. Za przykład można wziąć bohaterów narodowych - każdy kraj miał swoją własną rewolucję i swojego własnego bohatera: Bolivara, Castro, Guevarę czy Hidalgo. Do tego dochodzą jeszcze fale imigrantów europejskich, które jeszcze bardziej rozróżniły te państwa od siebie.
Wracając do sedna, prawdą jest, że niektóre państwa czy granice są sztuczne. Jednak to ludzie mają prawo określić gdzie chcą mieszkać. Jeśli znaczna większość osób zamieszkujących tereny lwowskie czy kijowskie mówi "Nie jesteśmy Polakami" czy "Nie jesteśmy Rosjanami" to nie należy ich tam upychać. Jeśli mieszkańcy ziem mińskich mówią "Jesteśmy Bialorusinami" to po co robić z nich Polaków czy Rosjan? Przecież nikomu to na zdrowie nie wyjdzie. Spowoduje to tylko więcej konfliktów i wojen. Od siebie tylko jeszcze dodam, że również chętnie widziałbym Lwów, Mińsk, Wilno i Warszawę w jednym państwie, ale nie takim powstałym z grabieży, wojen czy chociażby "odzyskiwania" tych ziem, ale takim powstałym z chęci Polaków, Litwinów, Białorusinów i Ukraińców do tworzenia tego samego państwa.
Podsumowując, módlmy się za Ukraińców i za Rosjan - nawet jeśli ich nienawidzimy. Niech Dobry Bóg odbierze powody naszej nienawiści i ukaże przed nami ludzi takich jak my - Ecce homo. Módlmy się także za nas samych, żebyśmy potrafili przyjąć w naszych sercach cudowne działanie Boga, byli otwarci na Jego łaskę i szczerze pragnęli zobaczyć człowieka w naszym bliźnim.
Niech Miłosierny Bóg czuwa nad nami, nad naszymi przyjaciółmi, ale i nad naszymi wrogami - gdyż w Jego oczach wszyscy jesteśmy Jego dziećmi i za nas wszystkich bez wyjątku oddał Swoje życie!