Bracie Augusto najdroższy.
Podobnie jak Brat Artur uważam, że ludność w średniowieczu wcale nie była bogobojna.
Ależ ja przecież dokładnie tak samo rozumuję, wiara w Boga przecie nie oznacza że człowiek staje się
od razu bogobojny, zresztą - kiedy ludzie tak naprawdę bogobojni byli - jest to cecha mniejszości
chyba niestety, jak pokazują dobitnie nie tylko średniowiecza dzieje, ale też i ogólnie ostatnich
dwóch tysięcy lat... Miałem ja na myśli co innego, mianowicie specyficzną duchowość tamtego
okresu, wiarę nie tylko w Jezusa Chrystusa i nauki Kościoła jego (z których to nb plebs niewiele
rozumiał i tylko dlatego się do nich stosował, bo tak władza zwierzchnia nakazywała, a zresztą i ta
władza prawdy te często w sposób naiwny postrzegała, wybiórczo się do nich stosując),
ale też w całe spektrum różnorakich przesądów ludowych i zabobonów, tajemnych sił magicznych
światem rządzących, istot i duchów skrywających się przed okiem człowieka, lecz na jego losy
wpływ posiadających. Mimo iż aniołkami jakimi ludzie ówcześni w żadnym razie nie byli, to nie
wątpię iż cechowała ich głęboka, choć czasami przedziwna duchowość i religijność.
Dziś bowiem nawet dla niejednej osoby głęboko w Boga wierzącej istnienie świata duchowego, aniołów,
szatana, złych duchów, wydaje się trudne do wyobrażenia, jest trochę takie nierealne, nierzeczywiste.
Niby sie w to wierzy, ale... A jakże inaczej sprawa ta wygladała wtedy właśnie, tam jak już wcześniej
wspomniałem, raczej nie było ludzi całkowicie wyzutych z wiary w istniejący obok nas świat
pozazmysłowy i nadprzyrodzony, tak jak to w czasach dzisiejszych ma często miejsce.
I to jest właśnie dla mnie w tym okresie fascynujące.
A tak poza tym.
z drugiej straszne warunki sanitarne i medyczne
Ale za to jakie malownicze były wtedy zabiegi chirurgiczne naprzykład.
