Tymczasem Sekretarz Pafnucy stał w drzwiach wiodących do głównej wieży i obserwował wjazd
Patriarchy na zamek. Orszak dostrzeżono już wcześniej za pomocą nowo skonstruowanej lunety,
którą to sporządził dla księcia przebywający przejazdem na zamku tajemniczy alchemik.
Przeto był czas, aby wszystko na powitanie Jego Świątobliwości odpowiednio sprawnie,
starannie i szybko przygotować. Stojąc tak bacznie przyglądał się uroczystości,
w duchu bojąc się, aby nikt nie popełnił jakiej gafy.
Wszystko przebiegało jednak jak w zegarku, Patriarcha wysiadł z lektyki, gwardia zamkowa
w wypolerowanych puklerzach, śnieżnobiałych kryzach i moronach z nowiutkimi pióropuszami
wyprężyła się i stanęła na baczność, a trębacze odegrali hymn Rotryjski.
Chyba wszystko pójdzie dobrze, pomyślał zadowolony sekretarz, idę,
czas się Jego Świątobliwości pokłonić i go przywitać!