Zauważyłem wysoce ciekawą i interesującą dyskusję, zatem postanowiłem się do niej przyłączyć. Otóż, nie uważam by ktokolwiek miał prawo do korony polskiej. Gdzie byli wszyscy wymieniani przez Was Ekscelencje, królowie i monarchowie gdy nasz naród znajdował się pod jarzmem zaborców? Gdzie oni byli gdyśmy w czasie wojen cierpieli? Gdzie byli gdyśmy komunizm mięli?
Dlatego uważam że do tronu Polski na dzień dzisiejszy nikt nie ma prawa. Nie sądzę również by dało się wybrać króla poprzez jakieś referenda lub inne głosowania, co z resztą byłoby bezsensowne, bo wybór taki dałby nową dynastię i byłaby to decyzja nieodwołalna. Jak wiemy tłum jest głupi w tłumie, więc demokratyczny wybór odpada, gdyż zwyciężyłby pewnie ktoś najmniej odpowiedni. Nie sądzę nawet by w ogóle wybory kogokolwiek wyłoniły. Nie popieram również tego, by królem został obcokrajowiec. Wolę by Piast [Polak] nami rządził, rodem Piastowym.
Sądzę natomiast, że najbliższą drogą do królestwa, jest po prostu rewolucja? zamach stanu? Wówczas lider sam się wyłoni i sam włoży sobie koronę na głowę. Choć oczywiście miło by było, gdyby przyjął ją z rąk papieża przez ręce abp metropolity jakiegośtam. No i oczywiście, jego następca musiałby być jego potomkiem, bez elekcji, gdyż z tej mięliśmy przykre doświadczenia wielokrotne w historii. Wydaje mi się że gdy władca wiedziałby że jego syn dziedziczy po Nim królestwo, to by dbał o to by było ono jak najsilniejsze i najsprawniejsze i inne naje.
Swoją drogą J.E. Pafnucy von Pyongyang ma zabawną koncepcję koronacji

Może w jakimś filmie fajnie byłoby to ujrzeć

Pozdrawiam
