Ha! Jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził!
Ale do rzeczy, Czcigodny Bracie Arturze. Kwestia nowego króla. Jeślibyśmy tylko rdzennego
Polaka w tym przypadku pod uwagę brali - to niestety ale nasze potencjalne pole wyboru
diametralnie się zawęża. Bo przecie wszystkie dynastie rządzące krajem naszym onegdaj -
dawno temu już wymarły (a i one nie były tak też do końca narodowościowo jednolite

)
W kraju prawdziwej arystokracji też już w zasadzie nie mamy, a jeśliby nawet która zacna
rodzina przed chaosem modernizmu jeszcze zdołała się uchować i dalej kultywuje starodawne
zwyczaje - to myślę iż nawet w takich przypadkach trudno byłoby znaleźć osobę naprawdę
godną aby na swych skroniach koronę Królestwa Polskiego nosić.
Nie myśl przeto Bracie iż ja jestem jakimś wielkim miłośnikiem Wettynów, czy też germanofilem
pragnącym oddać koronę Polską w obce ręce - nic z tych rzeczy! Ja też chciałbym przecie, aby
Królem naszym został Polak, urodzony w Polsce, posługujący się polskim językiem. Ale - jak to
mówi przysłowie - Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. (a tak na marginesie -
Ks. Maria Emmanuel, obecna głowa domu Wettynów, doskonale włada językiem polskim,
nawet podczas II wojny światowej był przez hitlerowców uznany za Polaka i za opór wobec
władzy ówczesnej więziony w obozie koncentracyjnym)
Co się tyczy oceny Józefa Piłsudskiego, to w pewnym procencie jestem się w stanie z Bratem
zgodzić. Otóż uważam (jak i Brat z resztą) iż olbrzymim i niezrozumiałym błędem tego
wielkiego człowieka była właśnie zgoda na wprowadzenie w Polsce demokracji parlamentarnej.
Po co? dlaczego? przecie mieliśmy powołane już Królestwo Polskie, Radę regencyjną...
A tu takie coś? Może strach przed Francją? A może poczucie Komendanta, iż On jest tym
jedynym danym przez Boga Polsce mężem opatrznościowym, i jego decyzje są bezbłędne?
Tego nie wiem.
A co do zamachu majowego, to ja mam osobiście mieszane uczucia. Wiesz Bracie, co innego
wojna, kiedy ktoś nas napada i musimy się bronić, co innego zaś bratobójcze walki
bezsensowne. To już jest przegięcie, jak dla mnie. Zdaję sobie oczywiście sprawę jak
wyglądało ówczesne "życie parlamentarne", lecz nie wiem czy wobec tego warto było wzniecać
taką owocującą w śmiertelne ofiary rewoltę - która to w efekcie nic istotnego, poza
przejęciem władzy przez sanację, sensownego nie uczyniła.
A już wprowadzanie wtedy monarchii - Toż to czysty mrożkizm

!
Ja myślę iż nie trzeba dokonywać żadnych rewolucji, wystarczy aż przyjdzie taki moment
(a przyjdzie) że obywatele będą musieli oddawać państwu nie połowę swoich zarobków jak
obecnie, ale dziewięćdziesiąt procent, obmierźnie wtedy im już to wszystko, zbuntują się w
końcu i wybiorą Korwina, a Korwin, jako człek szlachetny, Koronę Polską Wettynowi przekaże,
sam pierwszym ministrem zostając.
I wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie
I tego Wam wszystkim, jako Mecenas Patriarszy, z całego serca życzę!
