Z resztą ta książka może w ogóle nie powstać.
Jak Brat Marco się o tym dowie, to pewnie szabelkę swą do kontusza przypasze, konia dosiądzie,
i do tego Skarlandu pojedzie (a ma przecież niedaleko

). I jak tam już dotrze, jak naszego
biednego Cristobala dopadnie - to mu tą szabelką przez łeb maźnie!
