Własnie - wierzący niepraktykujący. Według mnie, nie sama taka postawa jest godna
potępienia, co sposób postrzegania, podchodzenia do niej. Jeśli ktoś dajmy na to, czasami
tak postępuje, lecz czyni to z własnej niedoskonałości, lenistwa, niechęci, braku czasu, etc,
i drogę taką uważa za niewłaściwą, niestosowną i tego żałuje (ufam iż taka jest własnie
większość owych niepraktykujących, mówię tu również o sobie, też nie jestem jakimś
świętoszkiem, też mam wiele za uszami pod tym względem

) to myślę, nie jest jeszcze
tak źle z tym, pamiętajmy, i liczmy na miłosierdzie Boże.
Lecz jesli ktoś się tym nie przejmuje, uważa takie postępowanie za normę, regułę i rzecz
w porządku, no to tu chyba rzeczywiscie jest coś nie tak. Poza tym to samo określenie jest
już dość zabawne i absurdalne - to trochę tak jak myśliwy niepolujący.

Mimo to pamiętać należy o jednym. Jak już Brat Giovanni tu wspomniał - Bóg dał każdemu
wolną wolę. I każdy ma prawo wybrać taką drogę postępowania jaka mu się żywnie podoba.
Powinniśmy to uszanować, i mając na względzie Pismo - nie sądzić. Pan po śmierci każdego
z nas to uczyni, i jemu to zostawmy do rozpatrzenia.