Bracie, innym prawem człowieka jest również wolność. Dożywotnie jej pozbawianie też jest łamaniem praw jednostki
Myślę, że pozbawienie wolności jest mniej drastycznym przykładem łamania praw jednostki, niż pogwałcenie jej prawa do życia, które jest, przynajmniej dla mnie, aktem najwyższego zła. Bez znaczenia jest tutaj kwalifikacja prawna, tj. śmierć zadana bezprawnie, w obronie własnego życia czy w majestacie prawa. Zabójstwo jest po prostu złem, które należy wyrugować.
Poza tym, jaki cel ma resocjalizacja osoby, która na wolność i tak nigdy nie wyjdzie?
Jako katolik powinieneś to lepiej wiedzieć ode mnie. Chociażby taka osoba może pojednać się z absolutem. Może także starać się uczynić zadość swoim zbrodniom. Wreszcie, taka osoba będzie mogła zrozumieć co zrobiła źle. Mordując ją pokażemy jedynie siłę wymiaru sprawiedliwości, a nie pokażemy, że czynimy słusznie wymierzając karę.
Poza tym, nie do końca się zgadzam z tym, żeby kara miała resocjalizować. Kara przede wszystkim ma być komunikatem dla jednostki i społeczeństwa, że popełniony czyn jest zły i grożą za niego pewne konsekwencje (które mają m.in. odstraszyć).
To jest koncepcja z XIX wieku, która została już przez naukę odrzucona. Oczywiście, nadal istnieje aspekt odwetowy kary, ale dużo istotniejszą funkcją jest funkcja resocjalizacyjna. Bo tak naprawdę, o wiele większy pożytek ze społeczeństwa jest w sytuacji, gdy jednostka zostanie dlań odzyskana, a nie bezpowrotnie stracona. Nawet Jezus w jednej z przypowieści wskazywał na to, że cieszy się z powrotu zagubionej owcy
Resocjalizacja ma sens, gdy jest możliwa, tj. gdy demoralizacja danej jednostki nie jest zbyt głęboka i da się wszystko "naprawić". Natomiast w przypadku morderców (nie zabójców), nie można mówić o resocjalizowaniu, gdyż stopień demoralizacji jest wyjątkowo wysoki.
Wybacz, ale nie tobie to oceniać. Nad tym problemem pochylają się profesorowie, ludzie nauki i nie są w stanie jednoznacznie orzec, czy dana jednostka jest na tyle zdemoralizowana, że nie jest w stanie się poprawić. Istnieją takie przypadki. Nawet Hans Frank żałował za swoje czyny i pewnie, gdyby nie został skazany na śmierć, starałby się w jakikolwiek, chociażby ograniczony sposób, zadośćuczynić swoim ofiarom. A dla odmiany zdarza się często tak, że nastoletnie złodziejki sklepowe są już tak zdemoralizowane, że po wyjściu z więzienia dalej uprawiają swój proceder.
Kara śmierci, ma więc zatem oddzielić tych niegodziwców od ludzi i zapewnić większe bezpieczeństwo obywateli (morderca może uciec i zabijać dalej, lub zabić któregoś z pracowników więzienia, współwięźnia, etc...)
Wystarczającym środek w oddzieleniu jednostek niebezpiecznych od społeczeństwa jest pozbawienie wolności. Nie myśl, że tacy skazańcy trafiają do więzień typu półotwartego i siedzą w jednej celi z uchylającymi się od płacenia alimentów, albo przyjmującymi łapówki.
Nawet Pismo Święte dopuszcza możliwość stosowania kary śmierci.
Szczęśliwie od czasów Deuteronomium ludzkość w rozwoju moralnym poczyniła pewien postęp i poszła "dalej".
Może więc takiemu skazańcowi dać wybór? Pobyt w takiej celi do końca życia, albo...
Tak, niech sam sobie wybierze karę, a potem sam ją zastosuje