Oczywiście, że tak.
Kościół ma skupiać wiernych, stanowić prawo moralne we własnym obrębie, a nie wdzierać się w struktury polityczne parlamentów (partie "prawicowe"). Działalność polityczna Kościoła mija się z jego założeniami i fundamentalną dogmatyką. Chrystus w swoich naukach stronił od polityki i uznawał, że władzę należy wspierać modlitwą, a nie faworyzować wybrany przez siebie organ polityczny. Poza tym, należy przyjąć zasadę, że w państwie XXI wieku żyją również wyznawcy innych religii i nie możemy umniejszać ich praw, izolować ich możliwości życia i kultywowania własnej religii przez dominację wiary katolickiej. Co więcej - polityczność kościoła i hierarchów podaje się za jeden z głównych elementów, przez który praktykujących członków Kościoła katolickiego w Polsce jest (według CBOS) ok. 33,4%. W skali kraju, oczywiście, który w 94% jest chrześcijańskim. Niestety - statystyki z roku na roku nieubłaganie maleją, a KEP zamiast coś z tym robić, to jeszcze bardziej angażuje się w wspieranie partii Jarosława K. Dlatego i Jarosław K., i Kościół traci w sondażach (tak, Szanowni Bracia. Doszło do tego, że Kościół przedstawia się w sondażach, tuż obok partii politycznej. Jak to możliwe? Gdzie podziały się metafizyczne właściwości Kościoła, wiary? Dlaczego ludzie postrzegają 30 tys. duchownych w Polsce jako "akwizytorów" firmy "Kościół S.A.", z siedzibą główną w Watykanie?)