Ja, Bracia, z tym rygorystycznym trzymaniem się renesansu byłbym raczej ostrożny. Pamiętajmy, iż nasi sąsiedzi (i nie tylko sąsiedzi), wojsko mają raczej współczesne. Pamiętajmy również, iż nie mamy żadnego protektora, który w potrzebie przyszedłby nam z pomocą...
A jeśliby nawet, to i tak liczenie na kogoś takiego też nie jest do końca właściwe, bowiem wiąże się z uzależnieniem z zewnątrz.
Za to mamy spore państwo, które w chwili krytycznej obowiązkiem jest bronić. Konnicą i muszkietami uczynić tego nie sposób.
Przeto uważam, iż prócz parahistorycznych formacji, występujących przy rozmaitych celebracjach jako straż i ochrona, winniśmy posiadać nowoczesne jednostki. Nie rzucające się w oczy i dyskretne, ale jednak. Na, nie daj Bóg, wszelki wypadek...