Umiłowani Bracia!
Byłem przygotowany do złożenia swego podpisu pod renuntiatio. Uczyniłbym to o czasie gdyby nie problemy z dostępem do Internetu. Z przyczyn technicznych, ode mnie niezależnych, nie mogłem opublikować aktu zrzeczenia się urzędu na czas.
Te dodatkowe godziny dały mi jednak chwilę do rozmyślań. Już prawie przestałem nosić triregnum, już prawie przestałem czuć się i myśleć jak Biskup Rotrii. Już prawie stanąłem obok i spojrzałem w kierunku już nie mojego tronu. Złotego Tronu.
Wspomniałem na tych, którzy na nim zasiadali. Przywołałem w swej pamięci imiona wielkich Patriarchów. Pomyślałem o ich pontyfikatach. I wreszcie zrozumiałem.
Nie ja pierwszy zamierzałem ustąpić. Byli przede mną inni. Motywy były różne – brak czasu, ale też brak sił. Brak sił… Zwykle u tych Patriarchów, którzy obejmowali tron po raz pierwszy i którym zabrakło wsparcia przyjaciół, których pomocy oczekiwali. Czy i u mnie nie było podobnie? Bardzo liczyłem na pomoc swoich przyjaciół, a jednak, z pewnych względów niezależnych od nich, nie byli w stanie mi jej udzielić.
Spotykając się z oskarżeniami i żądaniami, ja, prosty biskup, nie mogłem już wskazać w górę, nie mogłem też oprzeć się na przyjaciołach i zmierzyć z krytyką. Mogłem postąpić w jedyny znany mi sposób: skłonić głowę z pokorą i wysłuchać oskarżeń.
Jednak kiedy biskup skłania głowę z pokorą, nic się nie dzieje. Kiedy czyni to Patriarcha, ciężkie, złote triregnum zsuwa się z jego skroni.
Byłem słaby! Zbyt słaby, zbyt zależny od innych, przez co w istocie nie zasługiwałem już na dzierżenie w swych rękach steru okrętu, którym jest Nasza Matka, Kościół. Zadania, jakie przede mną postawiono, przerosły mnie, a strach osłabił mą wolę i skłonił mnie do ucieczki.
Jednak zrozumiałem. Ceni historia tylko tych Patriarchów, którzy okazali siłę. Tylko tych, którzy byli odważni. Nie oznacza to oczywiście barbarzyńskiej, prymitywnej tyranii i usuwania przeciwników. Oznacza stawianie czoła krytyce, prowadzenie sumiennego rozrachunku i ciągłe parcie naprzód.
Z grona Kardynałów aktywny pozostaje przede wszystkim książę kardynał Cesare de Medici. Mniejszą aktywność w ostatnich dniach wykazuje książę kardynał Lorenzo de Medici. Jego Królewska Wysokość kardynał Franciszek Ferdynand von Habsburg pojawił się dopiero w poniedziałek, po długiej przerwie. Nikogo nie należy winić, znając prywatną sytuację Ich Eminencji wiem, że życie realne pochłania ich w pełni. Ale doprowadziło mnie to do rozważań: któż wobec tego miałby być moim następcą? Czy będzie w ogóle komu go wybrać?!
Nieodpowiedzialność! Zadufanie w sobie! Oto, com popełnił spośród grzechów, oto, jakie cienie zalegają na mej duszy. Bóg na szczęście otworzył me oczy. Nachyliłem swe ucho ku prośbom moich Braci i dosłyszałem ich wołanie. Otwarłem się na dialog i jeden z Braci, którzy oczekiwali najmocniej mego odejścia, dostrzegł moją pełną otwartość na rozmowę i na podjęcie nowych działań – wspólnie, w imię budowy Stolicy Apostolskiej.
Mikronacje wymierają. Sędziwy, doświadczony kolos, Monarchia Austro-Węgierska, umiera powolną śmiercią. Definitywnie nie chcę być ostatnim Patriarchą Rotrii. Definitywnie nie chce, by historia zatoczyła koło: Kamerling-Regent i rozpad państwa. Non possumus!
Umiłowani Bracia! W wasze ręce powierzam los mój i Stolicy Apostolskiej. Jeśli nadal tak bardzo pożądane jest moje odejście, jeśli wszyscy zgodnym głosem uznacie - wy, Rotryjczycy! – żem nie jest godzien godności Biskupa Apostolskiego Miasta – amen. Ale jeśli chodź część z was dostrzega prawdę w słowach, którem przed chwilą wygłosił, niech przemówi głosem wsparcia. Gotów jestem wspólnie z wami zasiąść przy jednym stole i w imię Chrystusa rozpocząć dialog, w którym zakreślimy nowe kierunki rozwoju.
Jakiż więc jest vox populi? Moja rezygnacja i niepewna przyszłość, czy raczej jedność i zgoda, jaką nam nakazał Chrystus? Czy dacie mi szansę, bym pokazał wam odwagę i siłę, jaką skrywałem w sercu, a jaką dziś chcę wydobyć i wszem okazać? Decydujcie, Bracia! Mam li ustąpić?
/-/Sanctitas Vestra Innocentius IV
Pontifex Maximus et Servus Servorum Dei,
Patriarcha et Episcopus Rotriae, etc.