Hmmmm... Muszę powiedzieć, że mnie to zaintrygowało, więc poszperałem w archiwum...
Zachowało się tam wiele tablic genealogicznych. Wśród nich znalazłem także podiszczony wykaz genealogiczny. Okazuje się, że zporządził go niejaki Gregorio de Medici. W drzewie tym znazałem imię właśnie Clemensa Medici. Ponadto, już dośc dawno temu w moje ręce trafił list Patriarchy Kaliksta I do jednego z mieszczan Rotryjskich. Coś mnie tknęło, sięgnąłem ponownie po ów dokument. Przytaczam jego treść:
,,Umiłowany Synu Nasz!
Twoje zasługi wobec Naszego Majestatu są nieocenione - niech ci je Bóg Najmilszy wynagrodzi! Spisek ów, o którym lojalnie Nam doniosłeś uratował Nasz żywot z rąk bezbożnych. Postanowiliśmy, za zgodą wielce szlachetnego kardynała Luciusa Vattore, naszego wiernego doradcy wynagrodzić twoje starania. W czasach obecnych wichury spisków i knowań chwieją okrętem Kościoła, a ręce nasze ster trzymające same nie wydolą; potrzeba nam ludzi pewnych, a wiernych. Wobec tego wzywamy cię do Naszego Pałacu, w którym otrzymasz kapelusz kardynalski. Za uratowanie Mego żywota na własny koszt każę cię wykształcić na duchownego i wyświęcę na kapłana, a później biskupa.
Otrzymawszy kapelusz kardynalski, zamieszkasz w pobliżu Naszego Pałacu, porzucając żywot w owej rzemieślniczej dzielnicy miejskiej, w której przyszło ci toczyć twój żywot.
Z błogosławieństwem
(-)Kalikst I
Ojciec Świętego Kościoła"
Pan i władca Rotrii"
Adresat, którego imię wypisane było na odwrocie był nieczytelny. Udało mi się wywnioskować, że jego imię zaczynało się na... "C" i miało siedem liter, a nazwisko na "Me" i miało łącznie sześć liter!
W podejrzeniu, iż był to Clemens Medici utwierdziła mnie także Kronikarska wzmianka z ,,Kronik Rotryjskich" - autor, wymieniając rotryjskich kardynałów, którzy mieli wziąc udział w owym konklawe z 1322 roku obok imienia Clemensa Medici napisał: ,,a ów za wierność wyniesion do godności kardynalskiej został, chodziarz był podlejszego stanu". Oznacza to, iż był on chłopem lub mieszczaninem - raczej tym drugim, skoro mieszkał w mieście.
Co jeszcze odkryłem? Otórz wspomniany już Gregorio de Medici wpisał swoje imię z owym "de", a więc był szlachcicem. Oprócz tego znalazłem też akt klątwy Patriarszej, wydany przez Pawła V w 1890 roku. Głosił on, że ,,za zdradę i bunt, który wzniecili w szeregach dzielnej Gwardii Rotryjskiej, wyklęci zostają wszyscy członkowie rodu de Medici, a szlechectwo ich zostaje im słusznie i zgodnie z wolą Bożą odebrane. Zostają wygnani, a imię ich ma zostać przeklęte po wsze czasy i zniknąc mają wszystkie dokumenty, w którym przeklęte ich miano widnieje, za wyjątkiem tego aktu klątwy, którą ich obkładamy."
Mówił mi kiedyś Brat, że jego ród przybył do Rotrii z zagranicy na początku dwudziestego wieku. Najbardziej prawdopodobną wersją jest, iż Brat wywodzi się z owego wyklętego rodu. ALE: Patriarcha na powrót de Medicich się zgodził, gdyż - jak napisał w swoim pamiętniku - ,,na jaw wyszły oszczerstwa i nieszczere intencje wrogów naszych przyjaciół; nieprzyjaciel dostrzegając wielki autorytet szlachetnego rodu de Medici wśród Gwardzistów, zfałszował dowody i wciągnął nas w odmęty nieprawdy i zakłamania i przekonał o ich winie, co okazało się być niesłusznym". Skoro rodzina mogła znowu w Rotrii zamieszkać, klątwa musiała zostać zdjęta, jednak pożar z 1957 roku, który wybuchł w Państwowym Archiwum Rotryjskim strawił najnowsze dokumenty, które złożone były w jednym z pokoi. Nie wiadomo zatem, czy wraz z klątwą Patriarcha Paweł V przywrócił rodowi de Medici także dawne szlachectwo.