Brat Lorenzo właściwie powiedział wszystko
Jednakże chciałbym przywołać tutaj kilka informacji:
1) Pierwszy zapis literacki na temat kobiety na papieskim tronie znajdujemy około 1250 roku w kronice Jeana de Mailly'ego. Autor był dominikaninem, a więc nie wrogiem Kościoła, historię Joanny przedstawił zaś bez złośliwości, nie ferując wyroków. W jego tekście nie ma również śladu oburzenia. Kronikarz mówi o Ojcu Świętym, używając słowa
papissa (papieżyca), niewidniejącego w żadnym spisie papieży. Owa kobieta była najpierw notariuszem, później powołano ją na tron Piotrowy. W trakcie jazdy konnej zaczęła rodzić i wówczas doszło do publicznego ujawnienia jej płci. Zgodnie z prawem rzymskim przywiązano uzurpatorkę za nogi do ogona konia, którzy przeciągnął ją przez całe miasto. Później ukamienował ją lud.
2) Mniej więcej 30 lat później, dominikanin Martin von Troppau, zwany także Martinusem Polonusem, ponownie opisuje historię Joanny i zamieszcza ją w trzecim opracowaniu swojej kroniki papiesko-cesarskiej z 1278 roku. Według niego następcą papieża Leona IV w roku 855 został niejaki Johanes Anglicus, a jego pontyfikat trwał 2 lata, 7 miesięcy i 4 dni.
I mały tekst źródłowy, jako uzupełnienie historii Brata Lorenza

"Jak zapeniano, tym (papieżem) była kobieta, która jako młoda dziewczyna w męskim przebraniu przywieziona została przez swoje kochanka do Aten. Zajmowała się tam różnymi dziedzinami nauk, robiąc takie postępy, że nikt nie mógł jej dorównać. Później w Rzymie nauczała trivium, mając za uczniów i słuchaczy znanych nauczycieli. Ponieważ jej tryb życia i erudycja cieszyły się w Rzymie wielkim poważaniem, jednogłośnie została wybrana na papieski tron. W trakcie pontyfikatu zaszła w ciążę z jednym ze swych bliskich przyjaciół, a ponieważ nie znała terminu rozwiązania, bóle porodowe zaskoczyły ją w drodze z Bazyliki św. Piotra na Lateran, między Koloseum a kościołem św. Klemensa. Tam powiła dziecko. W tym samym czasie zmarła i, jak wieść niesie, została również pochowana. Ponieważ papież zawsze unikał tej drogi, można przypuszczać, że zrobił to z odrazy do owego zdarzenia.