Hmmm... - zdumiał się kardynał widząc przejazdem napis na tabliczce karczmy, w której ongiś bywał - warto by zajrzeć - dodał po chwili. Drzwi powozu się otwarły i wysiadł z niej purpurat, odziany jednak w zwykłą czarną sutannę, z czerwonymi elementami, świadczącymi o pełnionym kościelnym urzędzie. Skierował swój wzrok na nieco zaniedbaną karczmę i zakurzony szyld, po czym udał się na przód, by wejść do środka. We wnętrzu ujrzał gospodarza, z którym serdecznie się przywitał. Zamówił skromny posiłek i trochę wina, po czym usiadł na swoim ulubionym miejscu przy oknie, czekając na kolejnych gości. Ciekawe czy ktoś się jeszcze pojawi - pomyślał.
- Monsignore, czemu tu tak cicho?