Pafnucy również wstaje, dogania Arcybiskupa i mówi do niego:
Czcigodny księże! Czas już na mnie, więc muszę Was niestety pożegnać.
Późno jest, spać już trzeba, a i w głowie troszeczkę szumi. Jedzenie było znakomite,
- tu Pafnucy puszcza oko do Antonia - a i trunki również.
Zatem do widzenia! Na pewno zawitam tu nie raz!
Pafnucy wraca przez izbę żegnając się z pozostałymi biesiadującymi
braćmi, daje chłopcu karczemnemu do ręki lira, i niespiesznie wychodzi,
zanurzając się w ciemnościach nocy...