Pojawia się Diakon Pafnucy w wyraźnie lepszym humorze,
niż po południu. Podchodzi do kontuaru i mówi do
barmana: Polejcie mi kufel tego przedniego piwa, co go tak wasz Pan
zachwala! A i taki sam dla Brata Francesco, na rozweselenie!
Bowiem cosik jakiś taki markotny siedzi! A jeszcze jeden mu
nie zaszkodzi.
W radosnym nastroju tego wieczora jestem, bowiem medyk
zbadawszy konia rannego, którego to rano schwytałem i
do tej karczmy przywiodłem stwierdził iż nic poważnego
mu nie dolega, i opieka nad nim troskliwa oraz solidne
odkarmienie jeno za odpowiednią kurację mu wystarczą.