Drogi Bracie Diakonie. Jestem przekonany, że obrana przez Brata ścieżka kleryka jestem najlepszą z możliwych i przyniesie Bratu wiele zadowolenia. Proszę nie traktować mojej propozycji jako zaszczytu, ale jako przyjacielski gest i uznanie oraz szacunek względem Brata, jak to powiedział kardynał. Mam nadzieje, że mój ojciec się zgodzi, a Jego Świątobliwość nie będzie robił przeszkód. Wszak może mieć wobec Was Bracie inne zamiary.
Książe spjrzał przez okna.
Ot, późno się robi. Wybaczcie przeto, ale muszę już iść. Jak Bóg da, jutro się też spotkamy. Eminecjo Sforza, życze udanego przebiegu konkalwe, a Wam Bracie Diakonie udanego wieczoru.
Książę wstał od stołu i skierował się w stronę drzwi. Narzucił płaszcz i wyszedł. Po chwili zdało się spłyszeć odjeżdżający powóz.