Owszem, Bracie, co do obniżenia podatków, to ja się z tym zgadzam oczywiście. Jeno nie tak radykalnie
jak Brat

Ja uważam, iż powinno się zmniejszać wydatki budżetowe poprzez walkę z durnościami
(np taki Senat -po co on tak naprawdę istnieje?, albo po co nam tylu posłów w sejmie? Po co tylu
generałów w wojsku?), i marnotrawstwem państwowych pieniędzy (np przez wypłacanie odszkodowań
z publicznych pieniedzy za osobiste błędy różnej maści biurokratów i urzedników, hojne dawanie
rozmaitych zasiłków osobom które wcale tego nie potrzebują, nieudolność w urządzaniu przetargów
publicznych (sztandarowy przykład - zakup myśliwców F-16, albo te nieszczesne autostrady),
i ogólnie takiego lekceważącego podejścia przez decydentów do wydawania naszych
wspólnych pieniędzy)
A z resztą. Jak można wymagać od takich polityków często po rolniczej zawodówce, albo czymś
podobnym, aby mieli pojęcie o makroekonomii i finansowym zarządzaniu państwem...
Kłaniają się uroki naszej demokracji, niestety...
Co do pomagania najbardziej potrzebującym, to nadal uważam, iż w tej dziedzinie najlepiej sprawdziłoby
się Państwo. Lecz Państwo w osobie kompetentnych, fachowych i odpowiedzialnych ludzi (np księży z
Caritasu - dlaczego nie?), którzy tę pomoc rozdysponowywaliby wśród obywateli najbardziej
potrzebujących. Ty Bracie, mimo najszczerszych chęci nawet, nie zawsze dotarłbyś do takich osób,
nie zawsze wiedziałbyś jak im tej pomocy udzielić i czy ona jest im w ogóle potrzebna.
A na to tylko czekają różni "biedni" cwaniaczkowie spod budki z piwem.
Istnieją też oczywiście rozmaite organizacje charytatywne, które też się tym problemem zajmują,
lecz funkcjonowanie ich jest często niestabilne, opierają się bowiem one na dobrowolnych datkach
ludności, a przez to raz mają więcej pieniedzy, a raz mniej.
Przechodzac jednak do meritum, czyli do gospodarki.
Jestem oczywiście takiego samego, jak i Brat zdania, że nic tak skutecznie nie hamuje gospodarki
(oprócz potężnych podatków i głupiego prawa oczywiście) jak niejasne, różnorako interpretowane
przez poszczególnych urzędników przepisy podatkowe, obowiązek pielgrzymki po stu urzędach w celu
założenia najprostszej nawet działalności gospodarczej, dalej - bezsensowne, niczemu nie służące
ograniczenia, nakazy i zakazy, lub też niekończące się korowody kontrolerów z przeróżnych
dziwacznych instytucji. - Tak, z tym się oczywiście nie zgadzam, i uważam iż z patologiami tymi
powinno sie walczyć bezwzględnie.
Ale Bracie! Mi chodziło o co innego! Np o zakres własnosci gospodarczej, czy wszystko powinno być
prywatne? Strategiczne, kluczowe z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa przedsiębiorstwa
również? A ochrona praw pracowniczych - z tego też rezygnujemy totalnie? A polityka mieszkaniowa
i "lewackie" hasło "mieszkanie prawem, nie towarem"?
A jeszcze co do żebraków. Jesli chodzi o mnie, to ja nie tylko im nic nie daję, ale chętnie pozabierałbym
im to co mają. Za karę. W olbrzymiej większości są to bowiem ludzie zdolni do pracy, lecz gnuśni i
leniwi. Cechuje ich za to niebywały spryt i wyrachowanie, który to w perfidny sposób wykorzystują,
aby na miłosierdziu ludzkim żerować. Może nieco generalizuję, lecz takie mam odczucia.
Och za długo piszę na poważnie. Zauważyłem u siebie taką dziwną przypadłość. Po napisaniu
dziewiątego - dziesiątego akapitu tekstu w temacie ważkim jakim, zaczynam odczuwać swego rodzaju
niepokój i delikatne lęki.

Aby to zniwelować muszę napisać głupotę.

Zastanawiam się jak temu
zaradzić. Może czas zrobić sobie autolobotomię?
