Jeśli już bawić się w sejm w realu, to w warunkach polskich - max 50 osobowy. Aż nadto wystarczy.
Bierne prawo wyborcze - przepustką co najmniej doktorat.
Czynne - specjalny egzamin, coś jak matura z WOSu.
A jak się tłuszcza, lewactwo wszelakie burzyć będzie, że to nieładnie, niedemokratycznie etc. -
gazem i pałami pędzić. Do czworaków, gdzie ich miejsce.
Ja bym poszedł o krok dalej. Zabrałbym bierne i czynne prawo wyborcze wszystkim tym, którzy spełniają przynajmniej jeden z następujących warunków:
1. osobiste członkostwo w PZPR, praca w UB, SB, MO lub innych organach kierowniczych tamtego okresu,
2. posiadanie w rodzinie bliskiego krewnego (do 3 stopnia) spełniającego powyższy warunek,
3. niepiśmienni przodkowie po 1918,
4. brak przynajmniej jednego rodzica szlachetnego pochodzenia, ew. dwóch dziadków,
5. brak majątku o wartości przynajmniej 10-krotności średniego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w kwartale poprzedzającym wybory.