Oczywiście, ale jeżeli tak jest to nie można wskazać ani jednej ani drugiej strony jako tej złej. Bo jeżeli jest tak jak przedstawia to Pan apo Zepp to owszem, Jego Świątobliwość, by uniemożliwić jakiś tam wybór konkretny, powołał nowego kardynała, co czyni z konklawe "scenę walki politycznej", ale z kolei druga strona jasno pokazuje, że już się dogadała w tej konkretnej sprawie, więc też zeń zrobiła polityczny przedmiot. Oczywiście, nie miejmy złudzeń, nie wierzę, że na v-kardynałów spływa, nie daj Boże, v-Duch Święty (

), ale takie oskarżanie o upolitycznienie konklawe wydaje mi się nieco absurdalne wobec zaistniałej sytuacji
