Drzwi karczmy otworzył Giacinto Mancini. Wszedł do środka przywitał dawnych znajomych. Potem podszedł do karczmarza.
- Podaj Panie dobrego wina! Ostatnie czasy wlały we mnie wiele nadziei, ale jeszcze więcej smutku i troski - powiedział głośno, po czym zajął miejsce przy stoliku obok księdza Nicolausa.
- Witaj Bracie! - rzekł uradowany zakonnik - dziwne czasy nastały. Już od dłuższego czasu wydaje mi się, że Rotria utraciła gdzieś swojego ducha. Ducha fabuły, ciekawych historii, wielkich dyskusji, które jeszcze bardziej łączyły niż dzieliły. Teraz mam wrażenie, że gdzieś na ulicach naszych miast słychać krzyk wołający o radość i jedność. Nie możemy zapomnieć, że mikronacja to nie tylko polityka i ambicje, a to mnie najbardziej dołuje... - w tym miejscu zamyślił się bardzo i wziął do ręki kieliszek z winem zmniejszając jego zawartość.