Pamiętają Bracia jeszcze listę opublikowaną przez śp. Brata Bernardo di Ligienzi? Oto ona:
"Ja, patriarszy kronikarz Ambrogio Bresce, w imię Jezusa Chrystusa, naszego Pana, zgodnie z poleceniem Jego Eminencji kardynała Francesca Verdini składam na ręce Waszej Świątobliwości spis kardynałów oraz ich narodowości, którzy to uczestniczyli w konklawe przed czteroma miesiącami, tj. w 26 kwietnia A.D. 1322:
Horatio Rezzione - Rotria
Francesco Verdini - Rotria
Ewarist Kischke - Trizondal
Antonio Rimanii - Rotria
Edward [nazwisko nieczytelne] - Trizondal
Vinzenzo Capriora - Rotria
Igor Maanherd - Surmenia
Gustave Oillborand - Surmenia
Jakob Reguttio - Trizondal
Joachim Nelke - Surmenia
Kwiryniusz [nazwisko nieczytelne] - Rotria
Fistyliusz z Surmenii - Surmenia
Lucius Vattore - Rotria
Kamil Uttke - Trizondal
Leonardo di Lizzione - Rotria
Valius Valissimus - Surmenia
Erick Schonthauer - Księstwo Austrii
Fabrian Gulke - Księstwo Austrii
Maius Karpinus - Trizondal
[imię i nazwisko nieczytelne] - Trizondal
Victor Pillinius - Surmenia
Clemens Medici - Rotria
[imię i nazwisko nieczytelne] - [narodowość nieczytelna]
[imię nieczytelne] Fergone - Rotria
Merkuriusz Drachenberg - Księstwo Austrii
Iustus Larone - Rotria"
Wyszczególniłem imię Clemensa Medici, o którym dyskutowaliśmy. Przytoczę wyniki moich odkryć, które wtedy poczyniłem:
Zachowało się tam wiele tablic genealogicznych. Wśród nich znalazłem także podiszczony wykaz genealogiczny. Okazuje się, że sporządził go niejaki Gregorio de Medici. W drzewie tym znazałem imię właśnie Clemensa Medici. Ponadto, już dość dawno temu w moje ręce trafił list Patriarchy Kaliksta I do jednego z mieszczan Rotryjskich. Coś mnie tknęło, sięgnąłem ponownie po ów dokument. Przytaczam jego treść:
,,Umiłowany Synu Nasz!
Twoje zasługi wobec Naszego Majestatu są nieocenione - niech ci je Bóg Najmilszy wynagrodzi! Spisek ów, o którym lojalnie Nam doniosłeś uratował Nasz żywot z rąk bezbożnych. Postanowiliśmy, za zgodą wielce szlachetnego kardynała Luciusa Vattore, naszego wiernego doradcy wynagrodzić twoje starania. W czasach obecnych wichury spisków i knowań chwieją okrętem Kościoła, a ręce nasze ster trzymające same nie wydolą; potrzeba nam ludzi pewnych, a wiernych. Wobec tego wzywamy cię do Naszego Pałacu, w którym otrzymasz kapelusz kardynalski. Za uratowanie Mego żywota na własny koszt każę cię wykształcić na duchownego i wyświęcę na kapłana, a później biskupa.
Otrzymawszy kapelusz kardynalski, zamieszkasz w pobliżu Naszego Pałacu, porzucając żywot w owej rzemieślniczej dzielnicy miejskiej, w której przyszło ci toczyć twój żywot.
Z błogosławieństwem
(-)Kalikst I
Ojciec Świętego Kościoła
Pan i władca Rotrii"
Adresat, którego imię wypisane było na odwrocie był nieczytelny. Udało mi się wywnioskować, że jego imię zaczynało się na... "C" i miało siedem liter, a nazwisko na "Me" i miało łącznie sześć liter!
W podejrzeniu, iż był to Clemens Medici utwierdziła mnie także Kronikarska wzmianka z ,,Kronik Rotryjskich" - autor, wymieniając rotryjskich kardynałów, którzy mieli wziąć udział w owym konklawe z 1322 roku obok imienia Clemensa Medici napisał: ,,a ów za wierność wyniesion do godności kardynalskiej został, chociaż był podlejszego stanu". Oznacza to, iż był on chłopem lub mieszczaninem - raczej tym drugim, skoro mieszkał w mieście.
Co jeszcze odkryłem? Otóż wspomniany już Gregorio de Medici wpisał swoje imię z owym "de", a więc był szlachcicem. Oprócz tego znalazłem też akt klątwy Patriarszej, wydany przez Pawła V w 1890 roku. Głosił on, że ,,za zdradę i bunt, który wzniecili w szeregach dzielnej Gwardii Rotryjskiej, wyklęci zostają wszyscy członkowie rodu de Medici, a szlachectwo ich zostaje im słusznie i zgodnie z wolą Bożą odebrane. Zostają wygnani, a imię ich ma zostać przeklęte po wsze czasy i zniknąć mają wszystkie dokumenty, w którym przeklęte ich miano widnieje, za wyjątkiem tego aktu klątwy, którą ich obkładamy."
Mówił mi kiedyś Brat, że jego ród przybył do Rotrii z zagranicy na początku dwudziestego wieku. Najbardziej prawdopodobną wersją jest, iż Brat wywodzi się z owego wyklętego rodu. ALE: Patriarcha na powrót de Medicich się zgodził, gdyż - jak napisał w swoim pamiętniku - ,,na jaw wyszły oszczerstwa i nieszczere intencje wrogów naszych przyjaciół; nieprzyjaciel dostrzegając wielki autorytet szlachetnego rodu de Medici wśród Gwardzistów, sfałszował dowody i wciągnął nas w odmęty nieprawdy i zakłamania i przekonał o ich winie, co okazało się być niesłusznym". Skoro rodzina mogła znowu w Rotrii zamieszkać, klątwa musiała zostać zdjęta, jednak pożar z 1957 roku, który wybuchł w Państwowym Archiwum Rotryjskim strawił najnowsze dokumenty, które złożone były w jednym z pokoi. Nie wiadomo zatem, czy wraz z klątwą Patriarcha Paweł V przywrócił rodowi de Medici także dawne szlachectwo.
I moje badania w tej sprawie prowadziłem, ale szły wolno z powodu ogromu obowiązków. Ale tuż przed wyruszeniem do RON, gdzie obecnie przebywam i skąd do Braci piszę, znalazłem coś jeszcze: list Pawła V do człowieka zwanego Paolo de Medici. Oto jego treść (zachował się w całości, w kamienicy, w której przyszedł na świat ojciec naszego drogiego kardynała Lorenzo de Medici):
Umiłowany Bracie!
Zgadzamy się, iż jawna niesprawiedliwość dotknęła Ciebie i cały ród Twój. Za swoje wpływy i chwalebne czyny cierpieć musieliście gorycz wygnania i niesławy. A przecież wielkich dokonaliście czynów w przeszłości, gorliwie wspierając tron Biskupa Rotrii. Wyście to w latach 1533-1542 dzielnie prowadzili pułki Gwardii Rotryjskiej przeciwko Nomanom, dzięki czemu słaba Gwardia odniosła wystarczająco dużo zwycięstw, aby wojna zakończyła się nie klęską, lecz rozejmem, za co też Was Patriarcha Paweł II, wielki mój poprzednik, nobilitował; Wy jako jeden z nielicznych rodów szlacheckich stanęliście wiernie przy tronie Biskupa Rotrii w czasach buntu szlachty w latach 1543-1555, za co tez Was godnością markiza wynagrodzono, a kilku Waszych kapelusz otrzymało kardynalski; wreszcie to Wasz ród w czasie I krucjaty rotryjskiej w latach 1617 – 1628 zaplanował tak podbój wrogich ziem, że Nomanowie zostali podbici, a za te Wasze zasługi do posiadanego zamku rodowego Firenze dołączył Wam Paweł III, mój wielki poprzednik, twierdzę Bari, oraz wioskę Segesta na terenach rdzennie rotryjskich – a wraz z tymi posiadłościami udekorował Wasz ród mitrą książęcą, czyniąc głowę rodu dziedzicznie ,,księciem na Firenze i Bari, panem Segesty”; i to właśnie Medyceusze otrzymali urząd hetmana nomańskiego i z łaski Ojca Świętego władali Okręgiem Nomańskim niczym udzielni książęta. Ale wielkie wpływy Wasza stały się przyczyną zguby całego Waszego rodu. Oskarżono Was bowiem – jak dziś wiemy, niesłusznie – o zdradę, za com osobiście w 1890 roku nałożył na Wasz ród cały klątwę. Dziś wiemy już o knowaniach wrogów Waszych i Naszych, więc więzy klątwy zdjęliśmy i nigdy już nie będę one krępować działań Waszych. Te wszystkie dzieje rodu Waszego Wam przypominamy, gdyż wszelkie zapiski przodków Waszych spalone zostały jeszcze w 1890 roku. Przeto umiłowany Brat Nasz, kardynał Regis Bossperre, profesor historii Rotrii, zbadał dzieje Waszego rodu, aby pamięć o nich nie przepadła.
Co do tytułu Waszego i posiadłości. Wojna wielkich przyczyniła zniszczeń i jak widzę, zamek Firenze legł w gruzach. Co do twierdzy Bari – jest ona potrzebna Stolicy Apostolskiej do obrony przed ewentualnymi atakami wroga, gdyż stare, kamienne mury mogą mimo wszystko stanowić strategiczną lokalizację dla naszych dział obronnych. Wioska zaś Segesta należy do państwa i tej oddać Wam nie możemy; w zamian zaś za to darujemy Wam kamienicę w Apostolskim Mieście Rotria, w której obecnie rezydujecie. Jeśli o tytuł zaś chodzi, tytuły arystokratyczne nie będą już nadawane, więc Wam książęcej mitry na powrót włożyć nie możemy. W ramach rekompensaty Tobie, Bracie, ofiarujemy kapelusz kardynalski i wzywamy Cię do służby u naszego boku.
Z błogosławieństwem Apostolskim
(-)JW Summus Pontifex Paulus V
Patriarcha et Episcopus Rotriae
Ten list Pawła V do pana Paolo de Medici powinien rozwiać nasze wątpliwości. Sprawdziłem i okazało się, że Paolo de Medici kapelusz przyjął jako głowa rodu de Medici, ale że wstąpił na służbę duchowną, zmarł bezpotomnie w 1929 roku; kamienica przeszła na własność Pietro de Medici, który już był zwykłą osobą świecką. Księgi parafialne z jednego z kościołów rotryjskich informują, że Pietro de Medici miał syna o imieniu Marco de Medici i było to jego jedyne dziecko. Marco zaś w 1947 po śmierci ojca przejął kamienicę wspomnianą i w 1980 roku sprzedał kamienicę, kupił małe mieszkanie i otworzył własny, mały sklep. Interes jednak upadł, a Marco zmarł w 1992 roku na raka płuc, mieszkanie pozostawiając swemu jedynemu synowi, Lorenzo de Medici, wtedy liczącemu 13 lat. Mieszkaniem i synem opiekowała się matka naszego Brata Lorenzo, Bona de Medici, pochodząca z także arystokratycznego rodu Sforza i będąca jego ostatnim przedstawicielem, która zmarła w 1999 roku. Lorenzo de Medici zachował skromne mieszkanie, rozpoczął karierę duchowną i żyje do dziś dnia

Znamy go wszyscy.
To nie koniec sensacji. Brat Lorenzo de Medici odnalazł swoją rodzoną córkę! Opowiem całą historię: otóż nasz drogi Brat kardynał miał niegdyś żonę, Isabellę de Medici, która spodziewała się z naszym Bratem dziecka. Niestety, zrządzeniem losu biedna owa kobieta uległa wypadkowi drogowemu. Brat Lorenzo sądził, że zginęła wraz z nienarodzonym dzieckiem. Jakież jednak było zdziwienie Brata kardynała, gdy niedawno poprosiła go o spotkanie młoda dziewczyna – okazało się, iż jest jego córką! Badania DNA potwierdziły to. Tak więc Lorenzo kard. de Medici ma córkę - Caterinę de Medici.
Z tego jasno wynika, iż Lorenzo kardynał de Medici jest potomkiem sławnych Medyceuszy rotryjskich, którzy zostali niesłusznie pozbawieni mitry książęcej. W opinii mojej należałoby ją więc im przywrócić, wraz z twierdzą Bari i dworkiem w Segeście, aby sprawiedliwości stało się zadość.