Wasza Książęca Mość,
Wasza Eminencjo,
Ja mówiłem o "każdym obywatelu [rotryjskim], który zamieszka w Toskanii". Oczywiście wszyscy jesteśmy obywatelami rotryjskimi, nikt temu nie zaprzecza.
W prawie Urbino funkcjonuje obywatelstwo księstwa, co także wprowadza bałagan w prawie całego Państwa Kościelnego. Dobrze byłoby zmienić ten status na mieszkańca księstwa 
Wasza Eminencjo,
Obywatelstwo Księstwa Urbino nie wprowadza żadnego bałaganu, gdyż nie ma żadnego wpływu na stan prawny Państwa Kościelnego. Dlatego też obecny status quo pozostanie

.
Przyjazna rywalizacja, taka z którą mamy do czynienia w naszym przypadku, jest jak najbardziej budująca i motywująca do dalszego rozwoju. A renesansowi lennicy papiescy z pewnością rywalizowali ze sobą i to w o wiele większym stopniu. Nasza rywalizacja nie niesie za sobą żadnego zagrożenia.
Wydaje mi się, że lepiej robić coś bardziej produktywnego aniżeli rywalizować miedzy sobą
Nie naciskajmy...
Nikt nie naciska. Zarówno ja jak i Jego Wielkoksiążęca Mość z własnej, nieprzymuszonej, woli staramy się rozmnożyć powierzone nam talenty (Mt 25, 14-30). Zaczynamy jednak odczuwać, że Wasza Eminencja - nota bene również książę lenny - stara się za wszelką cenę nie dopuścić do rozwoju rotryjskich lenn.
Jednak jak dobrze Brat Diakon zauważył, dyskusja nie dotyczy księstw, a rotryjskiego parlamentu, więc tematu nie ma co poruszać.
Wychodząc od tego stanowiska, schemat można podzielić na trzy koncepcje, ze względu na rozłożenie głosów w Signorii:
1. Przedstawioną przez JKM, tj. książęta sami ustalają o podziale głosów.
2. Patriarcha wedle własnego, obiektywnego i mającego oparcie w rzeczywistym stanie demograficznym, uznania decyduje o rozdziale głosów.
3. Podział głosów jest sztywnie określony prawem.
Ja osobiście skłaniałbym się do konceptu numer dwa. Dlaczego? Otóż propozycja trzecia jest dla mnie zbyt rygorystyczna i mało uniwersalna (wymagałaby zmian Bulli Exsurge Domine wraz ze zmieniającą się sytuacją w Państwie), zaś koncepcja pierwsza, tj, przedstawiona przez JKM, zbytnio zmienia Państwo Kościelne w prywatny, książęcy folwark. W końcu, propozycja druga wydaje mi się rozsądnym kompromisem.
Oddaję ten wywód pod rozwagę Ekscelencji.
Bracie Diakonie,
Cieszę się, że jest ktoś między nami, kto szuka kompromisu. Ja chętnie z taką osobą będę współpracował

. Również nie popieram pomysłu trzeciego. W drugiej propozycji widzę jednak taką wadę, że obecny Patriarcha również jest księciem lennym (Milan) oraz wszystko wskazuje na to, że Jego następcy również nimi będą, gdyż obecnie każdemu kardynałowi zostało powierzone księstwo (Florencja, Palestrina, Ferrara). Obawiam się, że mimo najlepszych chęci będzie w Ojcu naszym aktywny czynnik ludzki, który nie pozwoli na obiektywną ocenę stanu rzeczy.
Zaletą pomysłu pierwszego jest to, że książęta muszą ze sobą współpracować, aby wypracować jakiś kompromis, który zadowoli wszystkich - lub przynajmniej większość. Zamiast jednostronnej decyzji jednej osoby mamy współpracę i kompromis. I nie obawiałbym się zmiany charakteru Państwa
Kościelnego, gdyż tym zajmuje się Patriarcha, Kolegium Kardynalskie oraz biskupi djecezjalni. Należy mieć jednak przeciwważne instytucje, które zajmą się
Państwem Kościelnym.
Jednak tak jak pisałem powyżej, cieszę się, że jest ktoś, kto chce rozmawiać, więc i ja deklaruję, że nie będę zatwardziele trwał przy swoim, ale jestem gotów rozmawiać i wypracować wyjście kompromisowe.